piątek, 16 września 2016

Też tak macie? O znajomościach słów kilka.

Słuchajcie, jak to się dzieje, że nowo poznane osoby przypadają nam od razu do gustu lub nie? 

Sposób mówienia, tembr głosu, gestykulacja, spojrzenie, to coś, nieuchwytne, nienazwane, co sprawia, że kogoś lubimy od razu. 

Ta osoba czuje podobnie. Nie musi  niczego udawać przy nas, zmieniać oblicze. Lubimy go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Z poczuciem humoru. Z rozwichrzonym włosem.

Przebywanie w towarzystwie takich osób jest budujące. Czujemy się bezpiecznie.

Moja Babcia była zwolenniczka teorii, że na to czy ktoś przypadnie nam do gustu czy nie, mają wpływ przede wszystkim czynniki całkowicie niezależne lub zaledwie częściowo od nas zależne, takie jak np. zapach skóry. W tej chwili nie mam na myśli doboru perfum. Chociaż, to też ma znaczenie :).

Niektóre osoby działają na nas paraliżująco. Znacie to? Nie muszą nic mówić, by wymusić w naszym postępowaniu skrępowanie. Nie lubimy ich oceniającej, komentującej obecności. Przy nich lepiej nic nie mówić, bo i tak to nie ma większego znaczenia. One i tak wiedzą lepiej.

Wyrzekam się obecności takich osób. Dojrzałam do tego.

Inni, znajomymi naszymi są, na odległość, nie odzywają się miesiącami, nie wykazują chęci podtrzymywania relacji. Nie było żadnej kłótni, ale traktują Cię ciszą. Czekasz na ich inicjatywę. Nie zamykasz relacji wprost. Czekasz, bo nie chcesz z nich rezygnować, bo Wasza znajomość sprawiała wrażenie wartościowej. Zostaw to. Nie zabiegaj. Mówili, że spotkacie się zima, wiosną, latem, jesienią, że się odezwą. Zostawcie to.

Są i tacy, z którymi możemy odzywać się raz na trzy miesiące, ale w głębi serducha dziękujemy za to, że są. Każda rozmowa jest naturalna, niewymuszona i nie zawiera deklaracji. Każda strona wzrasta w wolności, rozwija się w swoim świecie i ten świat może przedstawić. Są momenty, w których myślę, że za rzadko, że trzeba, warto częściej, ale później nadchodzi refleksja i spokój - dobrze jest, jak jest. Nie chcę tego zmieniać.

Uwielbiam relacje przeplatane smsami, rozmowami, spotkaniami. Podrzuceniem książki. Zwróceniem uwagi na jakieś ciekawe wydarzenia i zwykłe, niezwykłe jak na teraźniejszość pytanie: "Jak się czujesz?". Nie: "Jak leci?", ale właśnie "Jak się czujesz", bo to najważniejsze, bo reszta jest drugorzędna.

Dziękuję za te wszystkie, bo one czemuś służą, w czymś pomagają, są potrzebne.

                                                                                                           Matka Ogarniaczka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz