Umówiłam się z Wami, że dzisiaj podam kilka patentów, które pomagają mi w ogarnianiu rzeczywistości i powodują, że mniej się stresuję.
Lecimy.
TRIKI JEDZENIOWE
ŚNIADANIE/OBIAD/PODWIECZOREK/KOLACJA
Wyprzedzaj fakty. Nie pozwól, żeby wygłodniałe pacholę wołało: "AM, AM, AM, AM" i zamieniło wołanie w płacz.
Istnieje też opcja dziecka mówiącego: "Mamo, jestem głodny " powtarzane raz za razem, wwiercające się w mózg jak boschowskie wiertło. Ludu, chroń nas przed tym zjawiskiem.
Co zrobić z głodem dzieci? Zaskoczyć sprytem i oswoić.
Nadchodzi czas śniadania, robisz z wyprzeniem kanapeczki, talerzyk owijasz woreczkiem, folijką albo przykrywasz drugim talerzem i czekasz. Radośnie, bez spinki. Bawisz się z dzieckiem lub malujesz rzęsy. Kiedy usłyszysz pierwszy sygnał świadczący o pojawieniu się głodu, działasz. Patatajasz do kuchni i nie musisz nerwowo robić śniadania, bo ono jest już gotowe.
Proste? Bardzo! Skuteczne? Szalenie.
Ciasto naleśnikowe na odmienne śniadania/kolacje, można zrobić wcześniej i włożyć do lodówki. Ta zasada tyczy się innych potraw.
PRZEGRYZAJKI/PRZEKĄSKI/CHRUPASKI
Pamiętaj, że ZAWSZE musisz mieć w zasięgu swojej ręki (lub w zasięgu swojej ręki i kilku kroków do kuchni) jakąś przegryzkę. W najmniej przewidywalnym momencie, bo najbardziej obfitym obiedzie, możesz usłyszeć, że dziecko jest głodne lub... chce coś przekąsić. To może zdarzyć si wszędzie, na spacerze, po spacerze, przed spacerem, słowem: zawsze. W domu mam przygotowane opcje owocowe, opcje chrupaskowe i opcje słodyczowe. A kiedy wychodzę ze szkrabami, jakieś jedzonko w torebce też zabieram. To podstawa.
PICIE
czyt. PRZEGRYZAJKI/PRZEKĄSKI/CHRUPASKI i zamień jedzonko na picionko
TRIKI ZABAWOWE
Jeśli wszystkie samochody (opcja synkowa) zostały już wyjeżdżone a wszystkie lalki (opcja córkowa) wyczesane i przebrane, to proponuję mieć schowane COŚ, co zainteresuje naszego milusińskiego na co najmniej jedną chwilę. Co to może być?
Nowe (n-te) opakowanie ciastoliny, paczkę mega turbo świetnych kredek, naklejki, kolorowanki, zgadywanki lub zestaw Pana Robótki. Coś, co przerwie nudę i sprawi, że nasz Maluch będzie z radością (byle nie zbyt głośną) bawił się. Wiadomo, że dziecko znudzone, to dziecko marudzące.
PLANUJ, PLANUJ, PLANUJ
Zżyj się z planowaniem do takiego stopnia, że Twój kalendarz, notatnik, IPhone przyrośnie Ci do dłoni.
Uwielbiam planować i realizować. Planowanie ułatwia życie w 90%.
Co planuję?
Dwa przykłady.
Planuję jadłospis dla rodziny na tydzień. Podczas weekendu odwiedzam jeden wielki sklep, robię ogromne zakupy na cały tydzień. Wiadomo, że owocki i pieczywo dokupuję na bieżąco. Nie muszę natomiast myśleć o braku mleka, kaszy, ryżu i takich tam różnych frykasków.
Nie zapominam o mądrej gospodyni: masz zamrażalnik? Używaj go.
Jakieś małe przestępstwo w postaci paluszków rybnych lub
Planuję ubrania na cały tydzień. W niedzielny wieczór bluzki, bodziaki, spodnie, majteczki, skarpetki - wszystko wyprane, to, co potrzebne, wyprasowane. Nie stresuję się rano, nie przeszukuję nerwowo zawartości szafek. Wiem na czym stoję, jakie mam zasoby i zarządzam nimi ze spokojem.
I jeszcze...
cały czas uczę się zarządzać dziećmi i sobą ze spokojem, właśnie tak.
Matka Ogarniaczka
środa, 24 lutego 2016
wtorek, 23 lutego 2016
Mamo, nie będzie łatwo.
Stało się. Jesteś Mamą. Małe, słodkie Berbeciątko leżu przy Twoim boku.
Spełnienia marzeń. Pełnia człowieczeństwa. Przygoda życia.
Nie dla mnie.
Obcowanie z moim Pierworodnym było tak wyczerpującym i stresującym zajęciem, że nie potrafiłam cieszyć się z tego, że jestem Mamą.
I wiecie co? Nie chciałam być Mamą... Serio.
Ta ciągła dyspozycyjność, wiszenie na piersi, niemożność zrobienia czegoś dla siebie i poczucie, że sama muszę dać radę.
Nie, nie byłam sama, ale SAMA musiałam odnaleźć się w nowej sytuacji, balansować pomiędzy wszystkimi "dobrymi" radami.
Długo tkwiłam w stanie, który uwierał, zgniatał i odmóżdżał. Nie było łatwo, miło ani przyjemnie.
Bolało.
Bycia Mamą trzeba się nauczyć, Wejść w swoją rolę na 100%. Zrobiłam to.
Jestem szczęśliwą Mamą dwójki Chłopców. Spełnioną kobietą z planami w głowie i w notesie. Człowiek orkiestra. Multizadaniowość to moje drugie imię.
Opowiem Wam jak ogarniać codzienność i stać się odpowiedzialną za swoje życie.
Jutro zdradzę Wam kilka patentów na to, co zrobić, żeby mniej się stresować (w codzienności Matki Polki;).
Matka Ogarniaczka
Spełnienia marzeń. Pełnia człowieczeństwa. Przygoda życia.
Nie dla mnie.
Obcowanie z moim Pierworodnym było tak wyczerpującym i stresującym zajęciem, że nie potrafiłam cieszyć się z tego, że jestem Mamą.
I wiecie co? Nie chciałam być Mamą... Serio.
Ta ciągła dyspozycyjność, wiszenie na piersi, niemożność zrobienia czegoś dla siebie i poczucie, że sama muszę dać radę.
Nie, nie byłam sama, ale SAMA musiałam odnaleźć się w nowej sytuacji, balansować pomiędzy wszystkimi "dobrymi" radami.
Długo tkwiłam w stanie, który uwierał, zgniatał i odmóżdżał. Nie było łatwo, miło ani przyjemnie.
Bolało.
Bycia Mamą trzeba się nauczyć, Wejść w swoją rolę na 100%. Zrobiłam to.
Jestem szczęśliwą Mamą dwójki Chłopców. Spełnioną kobietą z planami w głowie i w notesie. Człowiek orkiestra. Multizadaniowość to moje drugie imię.
Opowiem Wam jak ogarniać codzienność i stać się odpowiedzialną za swoje życie.
Jutro zdradzę Wam kilka patentów na to, co zrobić, żeby mniej się stresować (w codzienności Matki Polki;).
Matka Ogarniaczka
piątek, 12 lutego 2016
Matko, kochasz swoje dziecko? Idź do pracy!
Ja, Matka Ogarniaczka, po dwóch rocznych urlopach
macierzyńsko-rodzicielskich, ja, Mama dzieci z niespełna dwuletnią różnicą
wieku, podam Wam kilka powodów, dla których warto/trzeba zacząć pracować lub wrócić do pracy.
Powód nr 1 - ZMIANA ŚRODOWISKA
Zasiedziałaś się w domu, masz
wielkie doświadczenie w byciu Mamą. Uważasz, że nikt tak dobrze jak Ty nie
zrobi jedzonka, nie przeczyta bajki i na pewno nikt nie ma takich zdolności
aktorskich, żeby móc równie realistycznie udawać owieczkę. Perfekcyjnie
zaspokajasz potrzeby swojego dziecka. Odpowiednie ilości snu, spacerów, zabawy.
Dawkujesz wszystko z mistrzowską precyzją. Jesteś w tym naprawdę dobra. Specjalizujesz
się w byciu coraz lepszą Mamą – BRAWO!
Ale czy przebywanie w tym domu, w
tym ukochanym mieszkanku, nie mierzi Cię trochę? Wykonywanie tych samych
czynności, sprzątanie zabawek, upominanie, proszenie, mówienie, tłumaczenie,
wydawanie posiłków, przebieranie, ubieranie, przyjmowanie zażaleń i skarg.
Wszystko w tych samych czterech ścianach.
Posłuchaj swojego wewnętrznego
głosu. Nie tego, co mówi Twój Mąż, Mama, Teściowa, Sąsiadka, koleżanka. Jesteś
tam? Masz ochotę zmienić otoczenie? Wyjść z tego domowego środowiska?
Ze względów higieniczno-środowiskowych – warto!
Powód nr 2 – LUDZIE (DOROŚLI)
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię ludzi. Co to znaczy? Lubię rozmawiać, słuchać, mówić. Człowiek jest niesamowitą
skarbnicą wiedzy, informacji, emocji, odczuć, uczuć. Przebywać między ludźmi - prosty
sposób, żeby zmienić perspektywę, odbierać swoje życie inaczej, zrozumieć
siebie.
Mówcie co chcecie, ale ja uważam, że człowiek jest istotą
społeczną i kropka.
Powód nr 3 – ROZWÓJ
Osiągając jakiś pułap doświadczeń jako Mama, nadchodzi taki
moment, w którym musisz zadbać o swój rozwój. A co, że niby macierzyństwo
uwstecznia? No way! Macierzyństwo to jedno z najbardziej rozwijających doświadczeń. Progres w emocjach,
organizacji, planowania, zarządzania sobą i rodziną w czasie. Rozwój w
dziedzinie zaradczości codziennej, multizadaniowości, ogarniania codzienności,
przesuwania granicy zmęczenia do takiego punktu, w którym funkcjonujesz na
automacie i to z takim wielkim uśmiechem, i dobrą energią. Ha!
Czyli… rozwijamy się będąc Mamami?
Oczywiście!
Rozwijamy się w jednej płaszczyźnie. A nasze życie nie jest
płaskie i skoro można połączyć obowiązki Mamy, Żony i Kobiety pracującej, to
dlaczego tego nie zrobić?
Powód nr 4 –ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Bierzesz odpowiedzialność za
swoje życie. Nawet brak wyboru jest jakimś wyborem. Teraz doskonale dogadujesz
się ze swoim pracującym zawodowo (niepotrzebne skreślić) chłopakiem,
narzeczonym, mężem. Myślicie, że będziecie ze sobą na zawsze. A co, jeśli okaże
się, że tak nie będzie? Może za 5, 10 lat nie będziecie mogli na siebie
patrzeć. Niewiadomo jaki będzie scenariusz. Czasami po wielkich staraniach,
pozostają ogromne rozczarowania. Co
wtedy? Obudzisz się pewnego dnia i będziesz zaczynać od poziomu zerowego. Bez
lat praktyki, doświadczenia, bez świadectw pracy, bo przecież tego, co robisz w
domu, nikt nie weźmie pod uwagę. Dokumentacja w postaci świetnie wychowanych
dzieci i czystego domu nie jest wystarczająca. Myśl o swojej przyszłości
realnie, racjonalnie i… idź do pracy.
Moja Babcia mówiła: „Pamiętaj
dziecko, żebyś nigdy nie musiała prosić męża o pieniądze na rajstopy”. Coś w
tym jest.
Powód nr 5 – ISTNIEJE ŻYCIE BEZ
DZIECI
Zachęcam Cię do ponownej zmiany
perspektywy.
Czy wiesz, że te kochane, słodkie
maluchy, kiedyś dorosną i opuszczą rodzinne gniazdo? Tak, dla mnie też wydaje
się to raczej niemożliwe a kiedy pomyślę, że jednak to jest możliwe, to
zaczynam szlochać, ale Mamo!, tak będzie! Co wtedy będziesz robić, czym
będziesz się zajmować? Można rozwijać swoje pasje, mieć najbardziej angażujące
hobby świata, ale praca daje takie poczucie wartości, które jest
nieporównywalne z niczym innym.
Bądź wartościowa.
Matka Ogarniaczka
czwartek, 11 lutego 2016
Świat się nie zawalił
Stało się. Nastał nowoczas. Wyszłam z domowych pieleszy urlopu macierzyńskiego. Wróciłam do pracy. Pierworodny podreptał po chorobowej przerwie do przedszkola. Drugorodny został żłobkowym nowicjuszem. I chociaż tak BARDZO bałam się poniedziałku, w głowie roiły się scenariusze rodem z apokalipsy, to nie skończyło się nic.
Nie każda zmiana musi być bolesna a nie każda rewolucja krwawa.
Obyło się bez łez... no dobra, w poniedziałek płakałam, za drzwiami żłobka, tuż po tym jak pogłaskałam główkę mojego Drugorodnego i wyszłam z sali. Płakałam tylko ja, bo moje Dziecię nie uroniło ani jednej łezki. Uwierzycie?
Przyzwyczaiłam go dobrze do tego miejsca, oj tak. Codziennie odprowadzałam Pierworodnego w asyście Drugorodnego. Podobnie było z odbieraniem. Drugorodny był świadkiem wszystkiego. Przebierania w szatni, odprowadzania na salę. Co więcej, pokazywałam jemu salę żłobkową. Poznał Panie, które stały się jego nauczycielkami. Trwało to miesiącami i owoc tej pracy mogę podziwiać dzisiaj. Spokojnie wróciłam do swoich zawodowych obowiązków a mój mały Chłopczyk nie stresuje się.
Strach nie jest dobrym doradcą.
Gdybym się wystraszyła i uwierzyła w ciemne scenariusze, to zasiedziałabym się w domu na kolejne miesiące. Zamiast poszerzać swoją strefę komfortu, specjalizowałabym się w wycieraniu podłogi na 1001 sposobów. A przecież nie o to mi w życiu chodzi...
Matka Ogarniaczka
niedziela, 7 lutego 2016
Nie ma to tamto
Sielanka ( nooo, powiedzmy, że sielanka) urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego, dobiega końca.
Jutro przeżyję zderzenie z zawodową rzeczywistością.
Moje młodsze dziecko przeżyje czołówkę ze żłobkową rzeczywistością.
Moje starsze dziecko przeżyje karambol na odcinku przedszkolnym spowodowany długą nieobecnością.
Mój Mąż nie zaliczy żadnego scenariusza wypadkowego, bo nie może, bo będzie długo prowadził samochód i musi bezpiecznie do nas wrócić.
Matka Ogarniaczka
Subskrybuj:
Posty (Atom)