czwartek, 10 marca 2016

Okazjonalnie o Mężczyznach

Dzisiaj 10 marca - Dzień Mężczyzny

Mężczyźni mojego życia

Tata. 
Przez długie lata mojego dzieciństwa był obok. 
Nie za bardzo angażujący się w moje życie. Mało w nim zorientowany.
Nauczył mnie posługiwać się zegarkiem. Pamiętam to dokładnie.
Pamiętam, że razem z Nim układałam takie drewniane puzzle. Kształt Polski a w środku miejsce na uporządkowane województwa.
Chciał grać ze mna w warcaby, ale ja nie przepadałam za tym, bo z reguły przegrywałam.
Czytał gazety, słuchał radia.
Nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt wiele. Standardowe pytanie: "Jak było w szkole" i moja zdawkowa odpowiedź: "Dobrze".
Nauczył mnie jeździć rowerem.
Nauczył mnie tabliczki mnożenia i pochylał się nad zadaniami z matematyki.
Pracował, dużo pracował. Zapewnił byt całej rodzinie. Świątki, piątki - Tato w pracy. 
Kiedy jechaliśmy razem samochodem, podziwiałam to, w jaki sposób kieruje. Nauczył mnie jeździć.
Powiedział też pewnego dnia, kiedy przepraszałam za moją chorobę lokomocyjną, żebym nie przepraszała za to, że żyję. A że właśnie mam taką tendencję przepraszania, przypominam sobie tą radę dość często.
Zawsze zachwycał się przyrodą. Zwracał moją uwagę na widoki. Nazywał drzewa, ptaki. 
Czasami jeździliśmy na grzybobranie. Chodziliśmy razem  po lesie. Lubiłam to bardzo.
 Zawsze dawał to, co najważniejsze, czyli poczucie bezpieczeństwa. 
Zawsze mogłam na Niego liczyć w sytuacjach awaryjnych. Zaspałam na zajęcia na studiach? Tata wsiada ze mną do auta i pędzimy 100 km przed siebie. Powrót do domu późną nocą? Tata przyjeżdża po mnie samochodem. Wyjazd na obóz? Tata mnie odwozi.


Tak było kiedyś. A teraz?
Teraz jest w moim życiu bardziej.
Często rozmawiamy.
Spotykamy się, pijemy kawę.
Opowiadam o codzienności, o radościach, zmartwieniach i moich planach.
Tato, pasjonat jazdy na rowerze, bywalec siłowni, basenu, pokazuje, że trzeba dbać o siebie.
Nadal słucha radia, czyta Internet.
Kiedy byłam w szpitalu klinicznym z moim Drugorodnym, rozczulił mnie, swoimi odwiedzinami.
Kilogramami podrzuca nam owoce.
Mogę na Niego liczyć.
Dobrze, że jest. 
Dziękuję Tato. Kocham Cię.

Mąż. 
To jest Mężczyzna, z którym związałam się będąc nastolatką. Serio. 
Pamiętam jak przyjaciel powiedział mi kiedyś: "Jesteście tylko parą a zachowujesz się tak, jakbyście byli małżeństwem". No tak. Podświadomie, mając te naście lat, wiedziałam, że to On będzie moim Mężem. I... tadam! :)
Pracowity. 
Zaradny. 
Przystojny.
Pomocny. 
Z dobrym spojrzeniem (no, chyba, że złości się na mnie).
Z boskim poczuciem humoru. 
Poukładany. 
Z większym porządkiem w szafie niż ja (no, niestety).
Z większym spokojem.
Z usypiającym tętnem.
Potrafiący odpoczywać (powinnam się tego nauczyć!).
Kochający mnie.
Uwielbiam z nim rozmawiać. 
Łączą nas cechy wspólne i różnice. Wiele możemy się od siebie nauczyć.

Dziękuję za już i proszę o jeszcze. Kocham Cię.


Marzenie na dziś: żeby za dziesiąt lat jakieś porządne Kobiety (inne nie wchodzą w grę!), mogły napisać tak o moich Synach, jak ja o moim Mężu.


                                                                                              Matka Ogarniaczka






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz