sobota, 2 grudnia 2017

Urodzinowe wyrazy najgłębszego współczucia

Echo moich wczorajszych urodzin nadal przechodzi przez moją głowę oraz serducho. Jedna świeczka na torcie więcej. Dodatkowy rok doświadczeń, wspaniałych wydarzeń i tych mniej dobrych. Piję tego życiowego shake'a- słodko-gorzkiego. W ogólnym rozrachunku: jest dobrze. W prognozach: będzie jeszcze lepiej. 

Niektóre wczorajsze, urodzinowe rozmowy były mocno zastanawiające i zadziwiające.

Oprócz życzeń padło pytanie: "Co u Was?" Czas na odpowiedź miałam ograniczaną, więc poczęstowałam rozmówcę dość oklepanym tekstem: "Dzień za dniem leci w podobnym rytmie, dom, praca, dom, praca i tak w kółko". To, co usłyszałam rozbawiło mnie i jednocześnie wprawiło w osłupienie: "No tak, współczuję Ci". 
Znalezione obrazy dla zapytania znak zapytania
Do tej pory żałuję, że nie zadałam pytania pomocniczego, czego ta osoba mi współczuje: posiadania rodziny czy posiadania pracy?

 A może chodziło o to, w jakiej sytuacji, ogólno-ogarniającej się znajduję. W jakim kontekście żyję.

Dla niewtajemniczonych w absolutnym skrócie: praca na pełen etat plus dwójka dzieci w wieku przedszkolnym plus Mąż pracujący w delegacji - tak wygląda uproszczony schemat mojego życia. 

Wiele osób współczuje mi takiego życia. Jakiego? Bez dużej ilości czasu na odpoczynek, bez czasu na różne aktywności poza obowiązkowe, współczuje zmęczenia, po nocach, kiedy wstaję kilkakrotnie do dzieci i nie ma nikogo, kto mógłby tę konieczność przejąć. Współczucie wzbudza również pęd w jakim żyję i ilość spraw do załatwienia. Nie rozkładam ich na drugą parę rąk, bo ta ukochana para rąk pracuje oddalona ode mnie o setki kilometrów. Wyrazy głębokiego współczucia z powodu braku możliwości wieczornego przytulenia się do Męża. (...)

Moi przyjaciele wiedzą, że czasami bywam zmęczona (jak każdy), zniechęcona (jak każdy), wątpiąca (jak każdy), padnięta (jak każdy) - są takie momenty. Nie ciągną się one tygodniami i miesiącami, to są chwile, których doświadcza każdy z Was - z większą lub mniejszą intensywnością. 

Jestem orędowniczką zasady, że warto zrezygnować z tymczasowej wygody na rzecz czegoś większego - naszym "czymś większym" jest realizacja konkretnego, życiowego celu. Jesteśmy na tej drodze. 


Uwielbiam wielowarstwowość mojego życia. Życia przesiąkniętego miłością i dobrymi wibracjami. Owszem, głowa paruje od ilości spraw do załatwienia, zaplanowania, do tzw. ogarnięcia. Wiecie, że kreujemy nasze życie w określonych kontekstach? Mój jest dość precyzyjnie zdefiniowany przez życiowe priorytety Czy to mnie czyni nieszczęśliwą? Nie. Po prostu mam co robić - przeważnie zawsze. 

                                                                                                                   Sylwia 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz