piątek, 21 października 2016

O tym, jakich książek dzieciom nie czytać.


Ostatnio, od jakichś trzech tygodni, ulubioną czynnością moich dzieci, jest słuchanie czytanych bajek. Od rana słyszę: "Mama, pocitaś mi?". Rano, w dzień powszedni, najczęściej odmawiam. Jest tyle czynności do zrobienia. Czytanie nie jest jedną z nich. Ale! po całodziennej bieganinie, pracy, obowiązkach, po kąpieli, tuż przed pójściem spać, siadam z Synami moimi na poduchach w ich pokoju i czytam im bajki. Uwielbiam ten moment. Siedzimy wszyscy razem. Patrzymy w jedną stronę (w książkę), szukamy jakichś elementów na ilustracjach. Ja czytam, chłopcy słuchają. Rozmawiamy. Jesteśmy razem. Nareszcie Matka Ogarniaczka może nacieszyć się ich obecnością w spokoju. Wtapiam nos w ich włosy, głaszczę małe główki i cieszę się, że jeszcze mogę im czytać, że pozwalają mi na to. Pół godzinny seans czytelniczy to nasz rytuał.


Wczoraj zauważyłam na naszej półce dwie nowe książki. Do tej pory nie wiem skąd się tam wzięły... Wiem na pewno, że znaleźć się tam nie powinny, bo są doskonałym ANTYPRZYKŁADEM książek dla dzieci. Tytuły zachęcały: "Nie kłam, Beato!", "Nie rozrabiaj, Romanie!". Nie wolno kłamać, nie wolno rozrabiać, ale moi Drodzy, konsekwencje tych czynów przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Nie będę dokładnie analizować tych książek, napiszę jedynie, że kończą się tak bardzo nietypowo, że zaskoczyły mnie niesamowicie. Kłamczuszka Beata dryfuje sama na łóżku na powodziowej wodzie a rodzice na suchym lądzie piją herbatkę (?). Rozrabiaka Roman po serii kopnięć, uderzeń, wyzwisk wymierzonych w swoich kolegów i koleżanki, został zabrany przez przybysza z obcej planety. Tak, Romana zabrało UFO (?).




Autorem książek jest Phil Roxbee Cox. Autora angielskich książek edukacyjnych poniosła wyobraźnia. Być może przesadzam, ale odnoszę wrażenie, że jedyne co dzieci mogą zapamiętać to to, że nie wolno kłamać, bo zostaną same (morał z książki: kto często kłamie, uważa, że wszyscy dookoła kłamią. Mój komentarz: nie wiem, nie sprawdzałam tego). Zapamiętają również, że jak będą komuś wyrządzać krzywdę, to zabierze ich ufoludek (morał z książki: zabierze Cię ufoludek o niegrzeczne dziecko). Edukowanie dzieci nie polega na zastraszaniu, czyż nie? 

To, co jest najlepsze w tych książkach, to ich podtytuł: "Opowieść ku przestrodze". Lepiej bym tego nie nazwała. Ku przestrodze, żeby nigdy ich dzieciom nie czytać.

                                                                                                       Matka Ogarniaczka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz